-Czy ta skóra nazywa się ekologiczna ze względu na to jak ten materiał się później rozkłada? czy chodzi również o proces produkcji przyjazny środowisku?
Urocza pani w sklepie z torebkami miała trudność w odpowiedzi na te pytania. Była jednak tak miła, że poszukała dla mnie informacji w internecie. Wygląda na to, że skóra ekologiczna to tylko bardziej seksowna nazwa skóry sztucznej – czyli “żadne zwierzę nie ucierpiało w procesie produkcji”. No przynajmniej nie bezpośrednio… A po procesie produkcji? Kiedy torebka zakończy już swój żywot i trafi na wysypisko? Dlaczego w ogóle mnie to obchodzi i jak się to ma do uważności?
To co robimy dzisiaj ma wpływ na nasze jutro.
Tak chyba najkrócej mogę ująć tę myśl. Zanieczyszczenie środowiska jest faktem, do którego nikogo nie trzeba przekonywać. Decyzjami jakie podejmuję dzisiaj mogę albo przyczynić się do jeszcze większego zanieczyszczenia, albo zredukować swój negatywny wpływ. Nie inaczej jest z naszym życiem wewnętrznym. Decyzje które podejmuję dzisiaj albo przyczynią się do mojego dobrostanu, albo wprost przeciwnie. Nie chodzi o to, żeby od razu zachowywać się wobec siebie i innych jak faszysta! Fundamentalizm w każdym temacie, nawet tym najbardziej wzniosłym i chwalebnym, jest szkodliwy. Bo nie “co” a “jak” ma znaczenie.
Uważność może zataczać szerokie kręgi – od naszego stanu wewnętrznego, naszego wewnętrznego środowiska, do atmosfery w pracy i domu, aż po środowisko naturalne. I nie ma co udawać, że się nie mamy na to wpływu. Mamy wpływ i najlepsze miejsce w którym można zacząć to miejsce, w którym jesteśmy. Możemy zacząć prosto, np. od spotkania ze sobą na poduszce do medytacji, od głębokiego oddechu gdy szef pogania, od spojrzenia w oczy kochanej osobie. Początkowo wpływ tych małych działań i gestów może nie być zauważalny, ale mija dzień za dniem i zaczynają się one kumulować aż czujemy coraz wyraźniej ich oddziaływanie.
Urocza pani w sklepie z torebkami odetchnęła raczej z ulgą, gdy wyszłam. Nie taka była jednak moja intencja, żeby ją przestraszyć lub zawstydzić. Moje pytania to były pytania ignorantki w temacie skóry ekologicznej. Jej koleżanka, która była obecna podczas naszej rozmowy, tonem swojego głosu nie omieszkała mi jednak dać znać, że cieszy się, że wychodzę. Troszczę się o siebie, biorę głęboki oddech i decyduję się dostrzec w tym tonie dobrą intencję – być może potrzebę ochrony koleżanki przed niewygodnymi pytaniami, danie jej znać o swoim wsparciu i lojalności. To była decyzja o nie zanieczyszczaniu swojego środowiska wewnętrznego negatywnymi osądami. O wiele ważniejsza niż ta o kupnie bądź nie takiej czy innej torebki.
obrazek: Tumisu/ pixabay.com