Dużo się o tym mówi ostatnio. Jeszcze kilka lat temu ten temat był mi bardzo daleki. Nie miałam żadnej klarowności, co to znaczy akceptować siebie. Wcale mnie to nie dziwi z dzisiejszej perspektywy, bo myślałam, że jestem godna akceptacji i miłości innych, tylko jeśli jestem perfekcyjna. Była we mnie pustka, którą chciałam zapełnić akceptacją innych ludzi.
Dzisiaj moja praktyka mindfulness daje mi nowe ramy i kompletnie inną perspektywę. Daje mi konkretne narzędzia i praktyki, aby… no właśnie rozwijać akceptację. Okazuje się, że to nie cecha a umiejętność. I co więcej – nie zależy od tego co myślą inni, ale zależy ode mnie. Mogę wypełnić swoje naczynie sama, dać sobie to, o co “żebrałam” do tej pory u innych.
Obecnie akceptacja znaczy dla mnie przyjmować całość swojego doświadczenia, takim jakie jest w chwili obecnej, nie próbując się niczego pozbyć, zatrzymać lub zmienić. Konkretne praktyki i medytacje pomagają kształcić w sobie takie nastawienie. A wydaje się, że można je zgłębiać bez końca znajdując w sobie coraz to nowe pokłady zgody, spokoju i pogody ducha. Przyjmując bowiem całość swojego doświadczenia, przyjmujemy siebie takimi, jakimi jesteśmy w tym momencie, bezwarunkowo. Czyli wielka filozoficzna idea samoakceptacji, trochę eteryczna i niezrozumiała, schodzi na ziemię i staje się uczeniem się jak akceptować swoje doświadczenia TEJ CHWILI – swoje emocje, wrażenia fizyczne i myśli. Czy ja się próbuję wtedy zmienić? O dziwo nie! To nie jest program naprawczy. Raczej rozluźnić i osiąść w swoim doświadczeniu, budować zaufanie do siebie, poczuć się W SOBIE jak w domu. Co ciekawe nie ma to nic wspólnego z rezygnacją; akceptacja jest aktem woli, jest aktywna i ma na względzie życzliwe nastawienie wobec siebie.
A jeśli działanie jest konieczne, to działamy. Ale jaki sens ma działanie, kiedy najpierw nie widzimy i nie akceptujemy tego, co i tak już tutaj jest? To jak prowadzenie samochodu z zawiązanymi oczami.
Jeśli akceptujemy, to zgadzamy się także na swoje dary – dostrzegamy blask w swoich oczach, piękny śmiech, swoją wrodzoną mądrość, gest życzliwości w stosunku do kogoś innego i pozwalamy sobie rozradować się w tym. Życie to w końcu nie tylko cierpienie i trudne emocje, ale również piękno, bliskość, życzliwość, smaczna kawa i miękka sierść kota.
—————————————————————————————————-
Zapraszam na kursy przez internet, na miejscu w Tychach oraz do zapisania się na moją listę mailingową.
8-tygodniowe kursy mindfulness
Kursy indywidualne jeden-na-jeden przez internet
Obrazek: GLady at pixabay