Trening Uważności – Monika Kaleta

Nikt nie może zabrać Twojej mocy, sama ją oddajesz

Ostatnio usłyszałam takie zdanie, które było dla mnie tak naprawdę przypomnieniem. Było skierowane do jednej z moich warsztatowych koleżanek i zainspirowało mój dzisiejszy wpis:

Nikt nie może zabrać twojej mocy, tylko ty możesz ją oddać.

(Na początek ostrzeżenie – jeśli razi cię dosadny język, to nie czytaj tego wpisu. Polecam jeden z moich grzeczniejszych wpisów, np. Od czego zacząć praktykę uważności? lub Akceptacja – czym jest i jak ją praktykować).

Dzięki wielorakim formom treningu którym się poddawałam przez ostatnie lata, wiem, że to prawda. Czy wiesz to też ty? Czy wiesz jak oddajesz innym swoją moc? Możliwe, że przeczuwasz to w tych momentach, gdy przychodzi złość, żal, brak energii, gniew. Możliwe, że wtedy obwiniasz innych: “bo ona jest taka, bo on to znowu zrobił, specjalnie mi to powiedziała” itp. Może wykrzykniesz: tak! to ich wina, to przecież oczywiste! ja jestem niewinna! No i znowu to robisz: oddajesz innym swoją moc. Przyznajesz, że nie masz absolutnie żadnej władzy nad sobą, żadnej woli wyboru, że nie potrafisz się zatrzymać w swoich reakcjach, inni wystarczy że źle spojrzą lub coś powiedzą, żeby wywołać zawsze taką samą twoją reakcję. Oddałaś właśnie swoją moc. Trochę koi twój ból, że możesz sobie innych poobwiniać, że są tacy niedobrzy. Ale to jest smutny świat. To jest twój smutny świat, w którym jesteś ofiarą, bo robisz z siebie ofiarę.

Jak oddajemy innym swoją moc? Zajrzałam w siebie, bo ja moja droga, znam to wszystko od podszewki. Znam to, bo tak zostałam wychowana jako dziewczynka, tak wypadało się  zachować, wydawało mi się, że tego się ode mnie oczekuje. Jeśli kobieta śmie zachować się inaczej, najpierw musi przekroczyć próg oskarżeń wobec siebie w swojej własnej głowie. Może rozpoznasz któreś z tych zachowań w swoim życiu?

  • Ktoś prosi cię o przysługę i choć miałaś już inne plany, zgadzasz się. Po czym poznać, że twoja zgoda nie była z serca? Po emocjach takich jak smutek, żal, złość, bunt, rozczarowanie. Zgodziłaś się, bo bałaś się konsekwencji, np. ktoś przestanie cię lubić, że się obrazi, że “wyjdziesz na sukę”. Zamiast miłości (do siebie i tego, który prosił o przysługę), wychodzi chęć kontrolowania swojego wizerunku w oczach innych osób.
  • Nie umiesz się obronić przed silnymi osobowościami, które zagarniają twój czas, przestrzeń, uwagę. Jest w ich zachowaniu agresja, nie mów, że nie czujesz. Wiesz to, bo zawsze po takim spotkaniu czujesz się wypluta, wyprana z energii, niespokojna. Włażą na twój teren a ty nie umiesz postawić granic i powiedzieć stop. Dlaczego? Być może jesteś taka dobra i miła, ale tylko ty wiesz jakie zabójcze instynkty kryją się pod tą maską po takim spotkaniu.
  • Wierzysz, że ktoś lub coś może ci przynieść prawdziwe szczęście. Teraz czujesz się jakbyś żyłą w poczekalni, no ale! jak już będziesz mieć (dom, chłopaka, męża, dyplom, powiększone piersi, tę pracę, dziecko wstaw co chcesz) to wtedy dopiero będziesz szczęśliwa na zawsze! To będzie jeden wielki, niekończący się orgazm do końca życia i wszystkie twoje problemy znikną. Oczywiście! Tracisz mnóstwo energii myśląc w ten sposób. Sama siebie oszukujesz i marnotrawisz czas i uwagę, którą trzeba przeznaczać na cieszenie się każdym momentem, twoim teraz. Jeśli nauczysz się kontaktować ze sobą, swoim centrum, swoim wewnętrznym spokojem to uwierz mi, nie będziesz już się oszukiwać, ze potrzebujesz tego czy tamtego, żeby czuć się szczęśliwa. Nawet w czasie największego rozpierdolu w twoim życiu będziesz spokojna, czujna, z otwartym sercem, ciepła.
  • Grasz w grę “a gdyby tylko, to wtedy…”. To zabiera ci energię, zabiera twoją moc, bo oszukujesz się wierząc, że mogło być inaczej niż było. Nie mogło! Gdyby mogło, to by było kropka. Zamiast poddać się przeszłości, przyjąć ją i zaakceptować, ty ciągle szarpiesz się z nią i stawiasz opór. Wycieka z ciebie energia, nie masz kontaktu z tu i teraz, żyjesz przeszłością. Gdyby nie to zauważyłabyś te wszystkie momenty, które są życiodajne, nowe, nieoczekiwane, które są samym potencjałem. Tymczasem twoje ciało gnije.
  • Wszystkie zdarzenia są problematyczne. Życie jest jednym wielkim problemem do rozwiązania. “Znowu coś jest nie tak, dlaczego mnie się to znowu przydarza, dlaczego to się skończyło, ten człowiek jest nie taki jaki powinien, tamta jest zołzą, to nie działa, tamto się znowu popsuło. Uff tyle mam problemów – a dlaczego nie działa, a dlaczego się popsuło, a może jakbym” … Tracisz energię nakręcając te myśli, bez końca mieląc je i przewracając w swojej głowie. Zamiast wziąć miecz i odciąć, spalić, wyrzucić lub poszukać innego konstruktywnego rozwiązania, ty analizujesz problemy nic z nimi nie robiąc, bojąc się popełnić błąd. Nie masz kontaktu ze sobą, nie umiesz się zatrzymać, nie wierzysz w swoją intuicję i dlatego wszystko jest takie truudne, ble, że żyć się nie chce.

Rezonuje coś z tego z tobą? Ja przerobiłam je wszystkie, dlatego potrafię to tak obrazowo opisać 🙂 Jeśli jestem nieuważna to znowu się wślizgują stare nawyki. Ale cóż to za ulga mieć oparcie w sobie, czuć spokój bez powodu, zawsze stawać w swojej obronie, mieć wolność powiedzenia “nie” z sercem, ale stanowczo. Życzę wam odwagi do stanięcia po stronie swojej mocy i wzięcia 100% odpowiedzialności za swoje emocje, wybory i nawyki myślowe. 100% odpowiedzialności za swoją moc, której nikt i nic nie może ci zabrać, chyba że ją sama oddasz, nawet nie wiedząc, że właśnie to robisz.

Jeśli jesteś gotowa na wielką zmianę w swoim życiu to zobaczymy się na kursie mindfulness!

Od czego zacząć praktykę uważności?

8-tygodniowe kursy minsfulness

Kalendarz wydarzeń

Obrazek: FlushBuddy pixabay

Facebook
RSS

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial