Ktoś mnie zapytał ostatnio, co to jest to mindfulness, którym się zajmuję, ale poprosił żebym odpowiedziała w … trzech słowach. To dość karkołomne! Podjęłam jednak wyzwanie więc dla tych, którzy mają mało czasu i chcą wiedzieć, czy to w ogóle wchodzi w orbitę ich zainteresowań, proszę bardzo: świecka praktyka, medytacja, redukcja stresu. No i jest 5 zamiast 3! No cóż, zrobiłam co mogłam 🙂 To było takie bardzo subiektywne spojrzenie z lotu ptaka a teraz szczegóły.
Na początek trochę historii. To pozwoli nam popatrzeć na mindfulness w odpowiednim kontekście i dowiedzieć się jakimi drogami przybyło do Polski i jak rozumieją to pojęcie ci, którzy uczestniczyli w tworzeniu tego projektu.
Nie jestem buddystką więc musiałam sprawę pochodzenia tego słowa zbadać. Słowo mindfulness to angielskie tłumaczenie terminu sati, który pochodzi z języka palijskiego (Półwysep Indyjski, obecnie język martwy). Sati natomiast jest ważnym elementem niektórych tradycji buddyjskich (nie pytajcie mnie jakich) i w tym języku zostało zapisanych wiele buddyjskich tekstów. W XIX wieku sati zostało przetłumaczone na język angielski jako mindfulness a obecnie swoją popularność słowo to zawdzięcza człowiekowi o nazwisku Jon Kabat-Zinn. To on użył tego właśnie tłumaczenia do określenie swojego programu redukcji stresu rozpoczętego w 1979 roku, do którego ćwiczenia zaczerpnął właśnie z tradycji buddyjskiej.
Samo słowo mindfulness można na język polski przetłumaczyć dosłownie jako “pełnia umysłu”, ale jakoś to się nie przyjęło i tłumaczy się je jako uważność. Z tłumaczeniami terminów które nie mają dokładnego odpowiednika w innej kulturze zawsze jest tak, że trzeba iść na kompromis (tak było zresztą z samym tłumaczeniem sati na język angielski). Lepiej więc jest podać definicję i wytłumaczyć, co tak naprawdę się przez dane pojęcie rozumie. Bo przecież każdy może inaczej rozumieć uważność szczególnie, że to słowo chyba dopiero od niedawna robi karierę w języku polskim i mam wrażenie, że jedynie jako tłumaczenie angielskiego mindfulness. Wiemy natomiast na czym polega uwaga, bycie uważnym – w języku potocznym rozumiemy taki stan jako bycie skoncentrowanym, czujnym; zwracamy ku czemuś uwagę, aby się czegoś nauczyć, dowiedzieć. A uważność?
Definicja samego Jona Kabat-Zinna to: kierowanie uwagi celowo, w chwili obecnej i bez oceniania oraz sama świadomość rodząca się z takiego kierowania uwagi. Inna definicja to: zwracanie uwagi na to co się dzieje, kiedy to się dzieje bez osądzania (Rob Nairn).
Znalazłam także inne propozycje na tłumaczenie słowa sati na język angielski i bardzo mi się one podobają, bo faktycznie mogą jeszcze nieco rozjaśnić o jakie kierowanie uwagi nam chodzi. Tak więc tłumaczę na polski to co znalazłam: świadomość, skoncentrowana uwaga, pamiętanie, pamiętanie siebie, pamiętająca uważność, obecność.
Chcę również dodać, że w praktyce mindfuness ważne są dwa aspekty – jeden to sama metoda (same ćwiczenia, medytacje) a drugi równie ważny to nastawienie. Ten właśnie element mamy na myśli mówiąc, że obserwujemy “bez oceniania, bez osądzania”.
Na cóż to takiego ważnego zwracamy więc naszą uwagę? Czym to się różni od zwykłej koncentracji? O co to całe halo? I najważniejsze: po co?
Zwracamy uwagę na chwilę obecną, na to co odczuwamy, co myślimy, czego doznajemy, czego doświadczamy przez nasze zmysły tu i teraz. No, nie brzmi to jakoś porywająco, ale sama praktyka robi szaloną karierę w naszym rozpędzonym świecie zachodnim. Okazuje się, że to co starożytni buddyści odkryli ponad dwa tysiące lat temu pomaga współczesnemu człowiekowi Zachodu nie będącemu buddystą i nie mającemu nawet takiego zamiaru. Wiemy, że pomaga na pewno obniżyć poziom stresu, bo na świecie rośnie liczba badań naukowych nad mindfulness, które to potwierdzają.
Jon Kabat-Zin jest lekarzem i właśnie w takim środowisku zrodziła się jego metoda MBSR, jego program. A to jest środowisko, w którym normą jest monitorowanie i mierzenie wyników. Całkiem możliwe, że gdyby nie ta naukowość i świeckość mindfulness, ten program nigdy nie zyskałby na znaczeniu i nie przebiłby się do szerokiej publiczności. Myślę, że pozbawienie tych metod jakiegokolwiek religijnego kontekstu było szczególnie ważne w tak chrześcijańskim kraju jak Stany Zjednoczone. Inaczej dalej byłoby tak jak kiedyś – jedynie ci mogliby skorzystać z tych metod, którzy rozczarowani swoją własną tradycją religijną lub filozoficzną postanowiliby przejść na buddyzm. Tymczasem Jon Kabat-Zin dokonał czegoś niezwykle kreatywnego – oddzielił metodologię od ideologii i zrobił to, bo jako lekarz chciał ulżyć swoim cierpiącym pacjentom i wiedział z własnego doświadczenia co może im przynieść ulgę.
Dzięki temu możemy poznać metody, które pomogą nam się wyciszyć i lepiej zaopiekować sobą. Być może pomogą nam odkryć takie aspekty naszego życia, na które do tej pory byliśmy po prostu nieobecni. Być może tak jak ja odkryjesz, że praktykując mindfulness lepiej śpisz, rzadziej się denerwujesz, masz większy dystans do wielu spraw, które do tej pory wyprowadzały cię z równowagi. Te metody o których mówię to różnego rodzaju medytacje – w pozycji siedzącej, leżącej lub w ruchu. Są bardzo proste i każdy może je opanować przy odrobinie chęci. Nie musisz natomiast siedzieć na podłodze (no chyba że chcesz), palić kadzidełek (chyba że lubisz) ani w nic uwierzyć.
Korzyści płynących z tej praktyki mam w swoim życiu bez liku i na pewno popełnię na ten temat jeszcze niejeden wpis. Będę chciała Ciebie również zachęcić, aby spróbować. Nie twierdzę, że rozwiążą się od razu wszystkie Twoje problemy, bo to nie jest magiczna pigułka więc jeśli takiej szukasz to mindfulness raczej nie jest dla Ciebie. Tutaj jest tak, że ile włożysz, tyle z tego wyciągniesz. Ale szczerze Ci powiem, że nie spotkałam jeszcze ani jednej osoby, która by żałowała, że zaczęła swoją przygodę z mindfulness a trochę ich już w swoim życiu spotkałam podczas tych wszystkich kursów, w których uczestniczyłam. Ani jednej.
Jeśli chcesz przyjść na jeden z moich kursów – serdecznie zapraszam. Jeśli chcesz zacząć medytować samodzielnie to sprawdź zakładkę Polecam lub zapisz się na mój newsletter.
Obrazki: pixabay