Akceptacja – to jedno ze słów robiących ostatnio karierę. Chyba wszyscy jakoś przeczuwamy, że akceptacja jest ważna. Jednak co to słowo tak naprawdę znaczy? Czym jest akceptacja? Znalazłam kilka wypowiedzi osób, które jak wierzę, że mają coś inspirującego do powiedzenia na ten temat.
Jon Kabat-Zinn w swojej książce “Życie piękna katastrofa” mówi o tym, że przeciwstawianie się rzeczywistości, czyli stan nieakceptowania, to dla nas niepotrzebny wydatek energii:
“W codziennym życiu często marnujemy mnóstwo energii, zaprzeczając i sprzeciwiając się temu, co i tak jest już faktem. Kiedy to robimy, tak naprawdę próbujemy zmusić sytuację, by była taka, jak chcemy, co tylko wywołuje dalsze napięcie. W ten sposób blokujemy sobie możliwość pozytywnej zmiany. Zdarza się, że jesteśmy tak zajęci zaprzeczaniem, zmuszaniem się i szamotaniem, że zostaje nam mało energii na zdrowienie i rozwój, a jej resztki możemy rozproszyć przez brak świadomości i intencjonalności.”
O marnowaniu energii na sprzeciw wobec tego co i tak już jest mówi też Eckhart Tolle. Przeciwstawia sobie wysiłek, który jest wynikiem oporu wobec rzeczywistości i akceptację, o której mówi, że jest łatwiejszą opcją:
“[…] Akceptowanie to nie jest tak naprawdę wysiłek. Wysiłkiem jest nieakceptowanie. Wysiłek jest nawykowy i >>normalny<< i dlatego nie jest rozpoznawany jako wysiłek. Wysiłek to jest to, jak większość ludzi żyje. Kiedy więc zaczynają praktykę duchową, ten nawyk z nimi pozostaje. Nie ma wysiłku w zaakceptowaniu tego momentu takim jakim on jest. Ale kiedy dodasz wewnętrzny opór przeciwko temu momentowi – to jest wysiłek. Tyle że opór jest tak powszechny, że wygląda jak coś normalnego i osoba nie jest świadoma nawet, że to jest wysiłek podczas gdy łatwiejszy sposób [akceptacja] wygląda na trudny.” *
Eckhart Tolle zwraca uwagę na to, że akceptacja ma więcej wspólnego z odpuszczeniem, poddaniem się, zgodzeniem się na swoje doświadczenie. Nie ma w tym wysiłku. Nie jest to jednak akt rezygnacji i kapitulacji. Kilka słów od J. Kabat-Zinna o tym, czym akceptacja nie jest:
“Akceptacja nie oznacza, że musisz lubić wszystko, przyjąć bierną postawę i porzucić wszelkie zasady i wartości. Nie oznacza też, że jesteś usatysfakcjonowany sprawami takimi jakie są i ograniczasz się do ich tolerowania, bo tak musi być. Nie chodzi w niej o to, byś zaprzestał prób wyzwolenia się z niszczących nawyków albo zrezygnował z pragnienia zmian i rozwoju. Nie oznacza również, że masz tolerować niesprawiedliwość czy unikać zmieniania otaczającego świata, bo jest jaki jest, i nie ma nadziei na zmiany. Akceptacja, o jakiej mówimy, oznacza po prostu, że musisz chcieć postrzegać rzeczy takimi, jakie są.”
Czyli można powiedzieć, że akceptacja według J. Kabat-Zinna to po prostu chęć bycia w kontakcie z rzeczywistością; akt wewnętrznej zgody na to co jest naszym doświadczeniem w tym momencie. I ten akt w żaden sposób nie stoi w sprzeczności z działaniem, które może być konieczne lub pożądane w określonej sytuacji.
Jakie jeszcze inne korzyści widzi on z intencjonalnego przyjęcia postawy akceptacji?
“To nastawienie pozwala na właściwe działanie w życiu, niezależnie od okoliczności. Kiedy masz jasny obraz tego, co się dzieje, lepiej wiesz, co robić i działasz z większym wewnętrznym zaangażowaniem niż wtedy, kiedy wzrok zasnuwają ci samoosądy, pragnienia, obawy i uprzedzenia umysłu”.
Myślę, że można to porównać do patrzenia na świat przez czyste lub brudne okno. Jeśli widok zaciemniają nam osądy, uprzedzenia, nawykowe reakcje (wszystko inne co wchodzi w drogę akceptacji) to trudniej nam będzie dokładnie zobaczyć, co jest po drugiej stronie a więc i zareagować adekwatnie do sytuacji.
A jak się do aktu akceptacji ma mindfulness?
“Na ćwiczeniach medytacji rozwijamy akceptację, przeżywając w pełni każdą chwilę z osobna, taką jaka jest. Nie próbujemy sobie narzucać pomysłów, co powinniśmy czuć, myśleć czy widzieć, ale przypominamy sobie, że mamy być chłonni i otwarci na to, co czujemy, myślimy albo widzimy. Musimy to zaakceptować, bo to jest tu i teraz.
Jednym ze elementów metody mindfulness jest akceptacja, która przejawia się w tym jak ćwiczymy, co ćwiczymy, jak odnosimy się do swojego doświadczenia i doświadczenia innych studentów na kursie. Zanurzeni w tę praktykę możemy sami odkrywać, co to dla nas znaczy akceptować swoje doświadczenie, swoje życie, siebie samych. Akceptacja nie jest już tylko pięknym hasłem, ale staje się czymś bardzo konkretnym i namacalnym, co można praktykować na co dzień. A dziwna to jest praktyka, bo… nie wymaga wysiłku a tylko poddania się i przyjęcia całości swojego doświadczenia takim, jakim ono się objawia teraz. To się wydaje bardzo zdroworozsądkowym podejściem – no bo skoro np. boli mnie teraz głowa lub pada deszcz a mam dziś urlop, to po co jeszcze dodawać do tego swój wewnętrzny opór? To tylko sprawi, że będzie boleć mnie głowa i będę w złym humorze; że będzie padać deszcz i będę użalać się nad sobą, że “moje plany w ruinie i zawsze mnie się to przydarza.” Zmarnowana zostaje energia, która mogłaby pójść na odpoczynek lub wymyślenie planu B. Może się okazać, że zmiana którą tak bardzo chcieliśmy zaprowadzić przez opór i bunt, zachodzi sama jako konsekwencja intencjonalnego aktu akceptacji. Tyle że jest to zmiana wewnętrzna, zmiana naszego postrzegania.
Od czego zacząć praktykę uważności?
Warsztaty i spotkania w Tychach
Daty 8-tygodniowych kursów mindfulness w Tychach
*fragment pochodzi z pogadanki “In terma of spiritual awakening, how much do we owe to effort as opposed to grace?”, źródło youtube, tłumaczenie moje.
Obrazek: TesT_PB pixabay